Deszcz zniszczył piękny promień.
Odizolował ciebie, zbudował zamek z
okien.
Żebyś zawsze mógł zobaczyć, lecz
nigdy nie schwytać.
Jasne włosy, zdobią twoje ciało.
Są piękne i silne, ale dla chmur to
za mało.
Stoisz i patrzysz całymi dniami.
Czy jesteśmy sami pomiędzy chmurami?
Widzisz to światło, które zawsze
grzmi podczas burzy.
Tuż przed tobą kamienice burzy.
Nic nie zrobisz, nie naprawisz. Zamek z
okien zamyka świat.
Nawet jeśli wyjdziesz z zamku.
Co podpalisz mając tysiąc lat.
Poszła jedna szyba. Możesz wreszcie
wyjść.
Rozpalić płomień nadziei, lecz przed
deszczem musisz się kryć.
Schować się tam gdzie woda cie nie
złapie.
Schować się tam gdzie nie znajdą cie
gapie.
Latarenko, latarenko ty pokażesz cień tych dzielnic.
Cień tych których prowadzi cień, cień Warszawskich kamienic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz